Chustująca Rokietnica
W czwartek, 23.07, miałam
niezwykłą przyjemność wziąć udział w spotkaniu mam chustujących i noszących z
naszej okolicy. Spotkanie historyczne, bo prawdopodobnie pierwsze, odbyło się w
Sali Zabaw Pampalini w Kiekrzu. Na miejscu stawiły się mamy z Rokietnicy,
Kiekrza, Mrowina :-)
oraz, w roli eksperta, zaprzyjaźniona mama z szamotulskiej grupy Chustomam.
Społeczność mam chustujących żyje
głównie w internecie. W facebookowych grupach dziewczyny wymieniają się
poradami, informacjami, ale też handlują chustami i nosidłami. Nikogo nie trzeba
przekonywać, że noszenie jest ważne, praktyczne, a przede wszystkim ma
pozytywny wpływ na rozwój dziecka. Każda z chustonoszących mam przyzna jednak,
że początki bywają trudne. W Poznaniu często odbywają się warsztaty, można
również zamówić indywidualne konsultacje w domu, jednak ze względu na niedogodności
związane z wyprawą do miasta z malutkim dzieckiem, a także ze względu na koszt
indywidualnej sesji, większość mam próbuje samodzielnie nauczyć się noszenia, oglądając
filmiki i szukając porad w internecie. Nie ukrywajmy – dobór chusty i prawidłowe
wiązanie maluszka może na początku być trudne, dlatego pomoc drugiej, bardziej
doświadczonej osoby jest nieoceniona. W trakcie naszego spotkania, w którym
uczestniczyły właśnie mamy rozpoczynające przygodę z chustami, miałyśmy okazję
zasięgnąć porady Doroty, miłośniczki noszenia z Szamotuł, która pokazała nam
wiązania chusty tkanej i kółkowej, a przede wszystkim pomogła innym dziewczynom
poprawić technikę motania. Część mam skupiła się wokół nosideł dla starszych
niemowląt i dzieci – porównywałyśmy tkaniny, szerokości, technikę wiązania, czy
sposób „wrzucania dziecka na plecy”. Myślę, że każda z nas mogła odkryć coś nowego
i znaleźć najlepszy sposób noszenia dla siebie i swojego dziecka.
Choć motywem przewodnim było chustonoszenie,
rozmowy szybko zeszły na inne „dzieciowe” tematy. Zbiegiem okoliczności (a może
wcale nie?) wszystkie obecne mamy karmią swoje dzieci piersią, spotkanie przerodziło
się więc w mini-akcję „karmię swobodnie” ;-) Z resztą, atmosfera panująca w
Pampalini jak najbardziej sprzyjała i
karmieniu i rozmowach o nim (a każda mama, karmiąca czy nie, wie, że to „gorący
temat”). W czasie naszych pogaduszek
część dzieci jadła, niektóre spały, a starsze bawiły się z panią Kasią,
właścicielką Pampalini, w Sali wypełnionej atrakcyjnymi i bezpiecznymi
zabawkami.
Zgodnie uznałyśmy, że w naszej okolicy
brakuje miejsca, gdzie mamy mogłyby bezpłatnie spotkać się i wymienić poglądy.
Brakuje miejsca, gdzie mogłyby odbywać się warsztaty dla rodziców, gdzie można
by przyjść z dzieckiem, ale też w spokoju napić się kawy. W Cerekwicy mamy mają
swoje miejsce – jest to Cerekwicka Strefa Mamy, o której niedawno pisałam (LINK).
Prosty i świetny pomysł na spędzenie czasu dla mam bez zbędnych kosztów dla
mam, ale też dla gminy – spotkania odbywają się w Klubie Sołeckim. Dlaczego
rokickie mamy nie mają swojej strefy, choć jest ich znacznie więcej? Hm… dobre
pytanie. Czy rzeczywiście nie ma w Rokietnicy miejsca dla mam i ich dzieci? A
może po prostu zabrakło inicjatywy? Postaram się poznać odpowiedź na to pytanie.
Tymczasem pozostaje nam „partyzantka”, zdanie się na łaskę pogody i gościnność
pani Kasi z Pampalini. Bo choć było to pierwsze takie spotkanie, to mam
nadzieję, że nie ostatnie. Tfu, to dopiero początek!
Komentarze
Prześlij komentarz