Z wizytą w Pampalini




Jak wiecie, nasza wizyta w Pampalini była nietypowa (a dlaczego – przeczytacie TU). Miałyśmy wcześniej zarezerwowaną salę, wiedziałam ile będzie dzieci i mniej więcej w jakim wieku, nie musiałam się obawiać, że dziecko zginie w tłumie kilkulatków, czy też przeciwnie, że nie będzie miało towarzystwa. W tej kwestii nie było zaskoczenia. Reszta – duże zaskoczenie na plus.
Przede wszystkim lokalizacja. Dopóki nie zgooglowałam adresu, myślałam, że będę kluczyć po Kiekrzu w poszukiwaniu Sali i parkingu. Okazało się jednak, że Pampalini znajduje się po „naszej” stronie Kiekrza, a w zasadzie tuż za rondami obwodnicy. Od strony Rokietnicy spokojnie można dojść pieszo z wózkiem, ba, w większości nawet chodnikiem! Szaleństwo. Niestety, od strony Kiekrza nie idzie się już tak przyjemnie. Jeśli ktoś przyjedzie samochodem, nie ma problemu z parkowaniem, bo sala znajduje się na prywatnej posesji właścicielki, gdzie znajduje się kilka miejsc parkingowych. Nie wiem czy ich ilość jest dostateczna w czasie urodzinek czy też dużego obłożenia Sali – kwestia do weryfikacji. Jeśli chodzi o wózki, można je pozostawić przed lokalem, ale można też wjechać do środka.
Pampalini składa się z kilku pomieszczeń. Wchodzimy do niewielkiej „recepcji”, gdzie znajdują się stoliki dla rodziców, bufet z napojami i słodyczami, a także kasa. Sala zabaw znajduje się za szklanymi drzwiami, co może być i plusem i minusem. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie, bo rodzice mogą odetchnąć na chwilę od hałasu, a z drugiej strony dzieci nie plątają się pomiędzy stolikami z gorącą kawą itd., co oczywiście mogłoby być niebezpieczne. Jeśli rodzic ma ochotę, może wejść z dzieckiem na salę i się z nim bawić czy wytarzać w kulkach. Jeśli nie, może spokojnie poczekać, a dziećmi zajmie się pani Kasia. Oczywiście cały czas musimy „mieć oko” na swoją pociechę, zwłaszcza jeśli na Sali jest więcej osób – jednej osobie jest czasem trudno ogarnąć jedno dziecko, a co dopiero kilkoro, przy okazji obsługując kasę i gości.

Jeśli chodzi o wyposażenie Sali, to nie spodziewajmy się wysokich zjeżdżalni, ogromnych basenów z kulkami, czy długich tuneli, do których po prostu wpuszczamy nasze dzieciaki i wio! Jest to sala przeznaczona przede wszystkim dla najmłodszych – od niemowląt po sześciolatki. Pani Kasia sama przyznaje, że starsze dzieci będą się tu nudzić. Wyposażenie sali zdecydowanie odpowiada najmłodszym – są tu materace do turlania dla niemowlaków, jest kuchenka do gotowania, która bardzo zainteresowała mojego roczniaka, jest niewielki „kulkowy basen”, duże klocki, zabawki bezpieczne dla najmłodszych. Podobnie z animacjami imprezowymi – malowanie twarzy i zwierzaki z balonów zachwycą maluszki, ale szukające wrażeń sześcio- siedmiolatki będą zawiedzione. Osobiście uważam jednak, że Pampalini doskonale wypełnia lukę na rynku – inne sale zabaw nie nadają się dla najmłodszych, o niemowlętach nie wspominając. Jeśli chcemy udać się do Parku Rodzinka w Skórzewie czy chociażby Zaczarowanego Lasu, musimy poczekać przynajmniej do czasu aż dziecko będzie swobodnie chodzić i utrzymywać się na zjeżdżalniach, czyli około 1,5 – 2 lata. W dodatku w niektórych salach zabaw rodzic nie może korzystać ze wszystkich atrakcji, a nie bardzo wyobrażam sobie puszczenie samopas tak małego dziecka. Brak wielopoziomowych konstrukcji czy multimedialnych wodotrysków może więc rozczarować niektórych, jednak najmłodsze dzieci z pewnością spędzą czas ciekawie. Pamiętajmy też, że w odróżnieniu od wielkich sal zabaw, gdzie dzieci mogą spędzać cały dzień, Pampalini to miejsce w którym maluchy spędzą pewnie nie więcej niż 3 godziny – dłużej i tak nie wytrzymają bez drzemki ;-)
Oprócz Sali zabaw Pampalini dysponuje również salą urodzinkową, w której znajduje się stół i krzesełka, a jubilat i goście mogą w spokoju zjeść tort. W łazience znajdziemy oczywiście przewijak, jednak reszta wyposażenia nie jest niestety w pełni dostosowana do wymogów najmłodszych dzieci. Widziałam nakładkę na sedes, jednak my jeszcze nie dotarliśmy do etapu obsługi takich sprzętów ;-) Czy obsługa kilkulatka w takiej łazience sprawi jakieś trudności – trudno powiedzieć, ocenę pozostawiam rodzicom dzieci starszych niż mój syn.
Pampalini to także niewielki ogródek, wyposażony w trampolinę czy zjeżdżalnię – moim zdaniem fajne miejsce na letnie urodzinki (szokujące, ale jednak nie każdy ma ogródek, a w nim trampolinę!).
Największym atutem tego miejsca jest jednak jego atmosfera. Dzięki pani Kasi, która wpadła na pomysł takiego zagospodarowania parteru swojego domu w czasie opieki nad dzieckiem, sala wypełniona jest dziecięcym śmiechem i wesołym harmidrem. Być może znacie panią Kasię z lokalnych imprez – w zabawnym przebraniu zabawia nasze dzieciaki na rozmaitych festynach i piknikach (bez kostiumu i makijażu trudno ją poznać). 

Podsumowując – Pampalini z pewnością zasługuje na uwagę. Polecam to miejsce szczególnie rodzicom najmłodszych dzieci i niemowląt, którzy urozmaicą swoim pociechom dzień, a sami będą mieli okazję chwilę odsapnąć ;-)



Fot. K. Leśniak, J. Wąs

Komentarze

Popularne posty